Hulajnogą ze stoku.. czyli wakacyjny obóz formacyjno – rekreacyjny w Murzasichle
Dniem, który zapewne wiele osób miało zaznaczone na czerwono w kalendarzu był 15 lipca. Dlaczego? Tego dnia rozpoczął się Obóz formacyjno-rekreacyjny zorganizowany przez Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży Diecezji Drohiczyńskiej, a dofinansowany przez FSUSR. Grupa młodzieży wraz z opiekunami, księdzem Łukaszem Suszko oraz siostrą Niną o godzinie 8.00 wyruszyła na południe Polski. Po 10 godzinnej jeździe wreszcie dotarliśmy do celu, którym była położona kilkanaście kilometrów od Zakopanego malownicza miejscowość Murzasichle. Po tym, gdy już każdy miał kluczyk do swojego pokoju została odprawiona Msza Święta, aby nasze dwutygodniowe obozowanie było czasem wartościowym.
Czas mijał bardzo szybko, ponieważ plan dnia był upakowany od godzin porannych do wieczornych masą zajęć, które rozwijały, bawiły oraz przynosiły wiele radości. Nie zabrakło modlitwy, atrakcji związanych z miejscem, w którym byliśmy oraz pracy w grupach.
Już na samym początku odważyliśmy się zdobyć mieszczący na wysokości 1987 m n.p.m Kasprowy Wierch. Była to wyprawa ciężka, ale zarazem bardzo przyjemna. Ciemne chmury przyniosły ulewę, która była dla nas zaskoczeniem, ponieważ wychodząc z ośrodka niebo nie dawało oznak na zmianę pogody. Ale tak to już z górami bywa, że trzeba być przygotowanym na wszystko. Nasza pani przewodnik opowiadała o florze oraz faunie, ważnych miejscach oraz nadawała tempo grupy, któremu dało się sprostać. Oczywiście na Kasprowym Wierchu nie zakończyliśmy naszej górskiej pielgrzymki. Udało nam się innego dnia obejrzeć jaskinię, do której dotarliśmy przez przepiękną Dolinę Kościeliską. Aquapark w Zakopanym również cieszył się powodzeniem wśród obozowiczów, ponieważ odwiedziliśmy go, aż dwa razy. Na wiadomość, że jedziemy na basen młodzież nie ukrywała radości wypływającej z tego faktu. Ogromne zjeżdżalnie, jacuzzi, kilka akwenów to były atrakcje, które zajęły ponad godzinę i myślę, że czasu mogło zabraknąć, aby skorzystać ze wszystkiego. Ci, którzy z wodą nie są do końca zaprzyjaźnieni mieli okazję zagrać w kręgle obok Aquaparku. Mimo to gwiazdą obozu został stok, na którym można było zjechać….. HULAJNOGĄ. Dało to dużo radości wszystkim i nawet nieliczne upadki w jakiś sposób cieszyły. Momentami ciężko było utrzymać pojazd, w chwili kiedy wchodziło się z ogromną prędkością w zakręt, ale ta adrenalina była przyjemna. Ostatnio bardzo głośne ”Minionki” również udało nam się obejrzeć w kinie „Zakopianka”. Stały się one później inspiracją do przedstawienia można rzec teatralnego jednej z grup, oraz zawołanie „bananaaaa” weszło nam w krew. Tradycje górskie? Stroje? A może ludowe pieśni? To wszystko nie jest już obce, dzięki przesympatycznemu góralowi, u którego mogliśmy gościć w Izbie Regionalnej. Przybliżył nam dokładnie istotne wiadomości o tym rejonie oraz mogliśmy usłyszeć kilka piosenek przy dźwiękach skrzypiec. Oczywiście nie zabrakło wieczorków pogodnych oraz dyskotek, na których młodzież bawi się najlepiej.
Warto wspomnieć, że każdego dnia była odprawiana Msza Święta oraz mogliśmy uczestniczyć w Jutrzni oraz modlitwach wieczornych. Praca w grupach była zaplanowana według konspektu, który poruszał ważne problemy moralne i religijne. Młodzież chętnie się angażowała w czytanie czytań oraz śpiewanie psalmów.
Myślę, że 28 lipca był dniem smutnym, ponieważ wtedy kończył się tak niesamowicie udany obóz, który był zorganizowany tak, aby niczego nie zabrakło. Ten dzień był również dniem radosnym ponieważ wracaliśmy o wiele bogatsi. Bogatsi duchowo oraz bogatsi o nowych bardzo wartościowych ludzi. Miejmy nadzieję, że za rok uda nam się znów spotkać, by wspólnie przeżywać obóz.
Paulina Wysocka