Kto lepszy? – rozważanie O. Leona Knabita
Rozpoczynamy dzisiaj piękny, zielony i oby ciepły maj. Niestety, nie jest on i nie będzie on jednak wolny od różnorakich sporów. Wśród zdecydowanie bezkompromisowych katolików dosyć często występuje zagadnienie, czy poziom etyczny człowieka jest zależny od jego wiary, czy też jest czymś obiektywnym, uwarunkowanym jedynie predyspozycjami psychofizycznymi, wychowaniem, wykształceniem, środowiskiem naturalnym itp. Wśród wierzących, którzy są bezkompromisowo przywiązanych do swej wiary, słyszymy często stwierdzenie, że człowiek, który nie wierzy w Boga, nie jest zdolny do tego, by być normalnie dobrym człowiekiem. Nacisk rozmaitych okoliczności, które skłaniają do czynów nieetycznych, pochwalają i udostępniają, uniemożliwia skuteczny opór. Na to odpowiadają atakowani, że trzeba popatrzeć na wierzących, ile wśród nich nieuczciwości i niewierności ideałom. W tym miejscu przypomina się apostoł Paweł, który mówi o takim złu wśród chrześcijan, że i wśród pogan coś takiego się nie zdarza. Uczciwi zaś ateiści zarzucają ludziom wierzącym interesowność. Bo wy działacie, mówią dla jakiejś wspaniałej nagrody. Porządny ateista nie spodziewa się po śmierci niczego. Jeśli czyni dobro, czyni je absolutnie bezinteresownie. Można się tak spierać bez końca. Ale ludzie dobrej woli, a takich jest niemało, mogliby znaleźć wspólną płaszczyznę postępowania. Choćby siedem z dziesięciu Przykazań, tak zwana druga tablica. Któż normalny nie uzna, że dobrą jest rzeczą szacunek dla rodziców, nie zabijanie, wierność małżeńska, nie przywłaszczanie cudzych rzeczy, unikanie kłamstwa, czy też opanowanie chciwości w stosunku do ludzi i rzeczy?
.Jeśliby w Kraju znalazłoby się więcej ludzi tak żyjących, o ile byli byśmy bliżsi upragnionego pokoju!
1 V 2016