„Nadbużański Psałterz” Lucjana Boruty w Drohiczynie
20 czerwca w kościele pofranciszkańskim w Drohiczynie w artystycznym recytatorsko – muzycznym wykonaniu zostały zaprezentowane utwory poetyckie Lucjana Boruty. Program był zatytułowany, tak jak tomik wierszy, przygotowany z okazji 25 rocznicy śmierci drohiczyńskiego poety i rzeźbiarza – „Nadbużański Psałterz”.
Organizatorami koncertu były: Drohiczyńskie Warsztaty Muzyki Liturgicznej, Muzeum Diecezjalne im. Jana Pawła II, Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, Miejsko – Gminny Ośrodek Kultury, Wyższe Seminarium Duchowne i Parafia Rzymskokatolicka Trójcy Przenajświętszej w Drohiczynie.
Na początku przypomniano postać Lucjana Boruty, który urodził się w 1929 roku w Drażnienie – wiosce, leżącej naprzeciwko Drohiczyna, po drugiej stronie Bugu, w prostej pobożnej rodzinie. Po latach życiowej tułaczki w różnych miejscach Polski, gdzie pracował jako niewykwalifikowany robotnik, i po często dramatycznych przeżyciach, w 1959 roku osiadł w Drohiczynie. Został tutaj zatrudniony jako kościelny w kościele pofranciszkańskim przez ks. Wiktora Glińskiego. Pomagając konserwatorom, zatrudnionym przy renowacji tamtejszej świątyni, objawił się jego talent artystyczny. Wówczas także zaczął wykonywać pierwsze rzeźby z drewna. W 1966 roku uległ wypadkowi, spadając z rusztowania w kościele, po którym nie odzyskał już nigdy pełnej sprawności. Jako inwalida, pracował jeszcze przez 5 lat w tym kościele. Później oddał się całkowicie swej pasji, która było rzeźbienie. Jego prace, zarówno w plenerze, jak też w świątyniach, muzeach i domach prywatnych, można podziwiać w wielu miejscach w Polsce ale znalazły się także w Watykanie, Niemczech i innych krajach Europy, a także w Afryce. Rzeźbił stacje Drogi Krzyżowej, wizerunki świętych, postacie historyczne oraz wiele krzyży. We wszystkich uwidacznia się jego niepowtarzalny styl, charakteryzujący się ostrymi pociągnięciami dłuta. Są też często naznaczone ekspresyjnym wyrazem emocji, zwłaszcza cierpienia. Pod koniec swego życia zaczął pisać wiersze. Pomimo niewielkiego wykształcenia, które posiadał, odznaczały się one wysokim poziomem artystycznym. Po śmierci jego wiersze zostały wydane drukiem. Artysta został przyjęty do grona Siedleckiego Stowarzyszenia Twórców Kultury, Grupy Poetyckiej KANON oraz był laureatem pierwszej edycji Nagrody im Ludomira Benedyktowicza. Wspomina się go jako człowiek głębokiej wiary, wrażliwości i modlitwy. Zmarł 21 maja 1990 roku i został pochowany w Drohiczynie, a jego twórczość stała się jednym z symboli i swoistą wizytówką tego miasta.
Ks. dr Zenon Czumaj – dyrektor Muzeum Diecezjalnego im. Jana Pawła II w Drohiczynie zaprezentował wydany przez tę instytucję tomik 150 wierszy, podzielonych na trzy rozdziały : „Wuara”, „ Nadzieja” i „ Miłośc”, zarówno zamieszczonym w dwóch wcześniejszych wydaniach jego poezji, jak też 73 utwory nigdy dotąd niepublikowane, znalezione w rękopisach. Znajdują się w nim również fotografie jego rzeźb.
Wspomniał on także osoby, które pomagały zarówno Lucjanowi Borucie za jego życia, jak też przyczyniły się do ukazywania jego twórczości. Przypomniał śp. ks. inf. Eugeniusza Beszta – Borowskiego i śp. Barbarę Mioduszewską, a także znana pisarkę Barbarę Wachowicz. Obecnym w kościele ludziom, związanym z Lucjanem Boruta i propagującym jego twórczość, zadedykował zaś pierwsze tomiki, a są nimi: ks. bp Tadeusz Pikus, Maria Łopuska, ks. Artur Płachno, ks. Tomasz Szmurło, Urszula Tomasik, Krzysztof Pełszyk, s. Bogumiła Kaczorek CLS, s. Gabriela Sieklucka FCM, Leszek Izdebski oraz al. Mateusz Gołoś.
Podczas koncertu Drohiczyńskie Warsztaty Muzyki Liturgicznej zaprezentowały zarówno utwory poetyckie w muzycznym opracowaniu Łukasza Kraujotowicza, jak też wiersze będące jego duchową refleksja, jak też nawiązujące do życiowych doświadczeń, takich jak wypadek opisany we wspomnieniach Barbary Mioduszewskiej gdy: „Miał rozkołysać dzwon na Anioł Pański w majowy dzień 1966 roku. Roku Milenium Ojczyzny. Do 12 – tej zostało 20 minut. Postanowił wykorzystać je na zrobienie ławeczki przed salą katechetyczną. Siostra prosiła. Odpowiednią deskę trzeba było zdjąć z rusztowania, l tam stracił równowagę. Runął na twardy beton!(…) Długo nie wracał do przytomności. Wyszedł o kulach (…) Rehabilitacja w szpitalu i sanatorium postawiła go na nogi, ale sztywność, bezwład, brak czucia w połowie ciała i związane z tym męki upokorzenia znosił do końca życia.”
Mówił jednak, że to nie był wypadek, tylko wyraźny znak Boży, który posadził go i kazał rzeźbić. „Dobrze, że tak się stało, nie inaczej. Mam wszystkiego po troszku – i radości, i życia, i moje wiórki… Rzeźbię tak, jak czuję. Nigdy na niczym się nie wzoruję, chociaż lubię oglądać i podziwiać każde dzieło rąk ludzkich… Zaprezentowano wiersz, napisany o tym zdarzeniu, który zatytułował „ Najważniejszy dzień w moim życiu ”
Zacytowano również wspomnienie ś.p. ks. bpa Jana Chrapka, który powiedział, że jego życie mogłoby posłużyć za kanwę barwnego filmu, albo co ważniejsze, za wspaniała ilustracje dogmatycznych traktatów o łasce i Bożym Miłosierdziu, o charyzmatach i cierpieniu”, a także słowa ś. p. ks. inf. Eugeniusza Beszta – Borowskiego, który napisał: „W jego wierszach jest taka kryształowa czysta poezja, jakby lustro jego duszy (…) Te wiersze są tak czytelne, ze rozumie je prostaczek jak Biblię przedstawioną w obrazach, a jednocześnie tak głębokie w wyrazie i treści, ze mogą pobudzić do głębokiej refleksji nawet uczonych intelektualistów. Ja, któremu dane było przez szereg lat prowadzić go na drodze kierownictwa duchowego w konfesjonale, wiem, jak bardzo te „Lucjanowe poezje” odzwierciedlają stan jego duszy: głęboką wiarę, niezachwianą nadzieję i bezinteresowną miłość. W jego wierszach zawarta jest odpowiedź na pytanie: Skąd czerpał siły do niesienia krzyża tak przejmującej choroby bez szemrania przez dwadzieścia cztery lata? Gdzie tkwi tajemnica jego pogodnego usposobienia i łagodnego uśmiechu?” Ukazano też jego otwarcie na ludzi, głęboka wiarę oraz poczucie humoru, widoczne w wierszach, a nawet we wstępie do pozostawionego testamentu, w którym prosił: „aby moje opakowanie złożyć na cmentarzu w Drohiczynie”.
Biskup drohiczyński Tadeusz Pikus, obecny na koncercie podkreślił kunszt artystyczny wykonawców. Powiedział też, że należy dziękować Bogu za tak wspaniałego poetę, mistyka i człowieka, który w sposób wiarygodny ukazał swoją więź z Bogiem. Jest on piewcą Boga, który stał się Człowiekiem i który umiłował do końca…
ks. Artur Płachno